Jak okazało się na miejscu, wszyscy uczestnicy opuścili pojazdy o własnych siłach i nikt nie był poważnie ranny. Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że błędne i nieprecyzyjne pod względem lokalizacji zgłoszenie przekazało Wojewódzkie Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Uczestnicy zostali przebadani przez ratowników medycznych. Nikt nie był na tyle poważnie ranny, aby konieczna była jego hospitalizacja.

Zawiniła 19-letnia kierująca Volkswagenem Golfem, która wyjeżdżając z ulicy Piłsudskiego na ulicę Lwowską (w lewo), wjechała pod prąd i pędziła prawym pasem ruchu (patrząc z jej perspektywy). Zza łuku wyłonił się prawidłowo jadący Fiat Panda i tylko dzięki błyskawicznemu unikowi kierowcy tego pojazdu, udało się uniknąć w pełni czołowego zderzenia.

Volkswagenem Golfem podróżowała czwórka młodych osób. Pasażerowie spali i jak sami przyznali - nie mogli uwierzyć w to co zrobiła ich koleżanka. Młoda kobieta była w szoku. Płakała, trzęsła się i nie mogła logicznie wytłumaczyć swojego manewru. Policjanci wykazali się profesjonalizmem i bardzo spokojnie podeszli do tematu. Po kilkunastu minutach rozmowy i wparcia psychicznego, kierująca uspokoiła się.

Utrudnienia w ruchu trwały przeszło godzinę. Na chwilę obecną nie wiadomo czy sprawa zakończyła się mandatem, czy być może policjanci wyciągnęli jakieś poważniejsze konsekwencje (np. zatrzymanie uprawnień do kierowania pojazdami).